Niejednokrotnie, kiedy czytam wypowiedzi osób próbujących zrzucić nadprogramowe kilogramy, napotykam na stwierdzenia typu: „Cały czas walczę”, „Odmawiam sobie tego i owego, bo wiem, że wtedy osiągnę cel”, „Poświęciłam tyle czasu i energii na dietę i ćwiczenia, a tu prawie zero efektów” itd., itd.. To często są komentarze pod postami różnych trenerów czy dietetyków, którzy prowadzą swoje strony na facebooku lub instagramie. Dla mnie osobiście wpisy obserwującyh są często dużo ciekawsze, niż sam główny post. Dają mi pewien obraz tego, w jaki sposób sporo osób, próbujących się odchudzać, podchodzi do tego całego procesu. Od razu jawi mi się to jako jakaś walka z samym sobą. Gubienie kilogramów jako pole bitwy, gdzie za wroga mamy własne ciało, z którym próbujemy walczyć, chociaż ono tak naprawdę nic nam złego nie zrobiło. Czy oby na pewno ono jest winne temu, że nosi tyle nadprogramowych kilogramów??

Chciałabym, aby każdy z Was, w tym miejscu zadał sobie takie pytanie, czy ja powinnam walczyć ze swoim własnym ciałem, czy może mam zwyczajnie o nie zadbać. Moim zdaniem warto pomyśleć sobie w ten sposób, zanim zaczniemy coś zmieniać. Sądzę, że taka chwila skupienia nad tą kwestią może pomóc w tym, by naprawdę uzyskać spadek wagi i lepsze samopoczucie. Nie piękna fotografia wyćwiczonego i opalonego ciała, a tak naprawdę zmiana myślenia na temat swojego ciała może być kluczowa dla osiągnięcia tego, o czym marzy większość odchudzających się osób. Bardzo ważna jest akceptacja siebie, z czym wiele z nas ma duży problem. Winne są często kompleksy. Kiedy patrzymy na te wszystkie zdjęcia w social media, gdzie w odpowiednim ujęciu pokazuje się wytrenowane sylwetki, czujemy się mało atrakcyjni, bo nasze ciała tak fajnie nie wyglądają. Do tego zaniżone poczucie własnej wartości, bo przecież skoro tak nie wyglądam, to jestem gorszy. Spoglądamy w lustro i zaczynamy z pogardą patrzeć na to nasze kochane ciało, które obarczamy winą za to, jak wygląda, chociaż ono takie jest tylko dlatego, że poprzez jedzenie próbujemy sobie łagodzić przykre emocje, które w nas się pojawiają. W danej chwili nie myślimy o tych wszystkich kaloriach, które pochłaniamy, by poczuć się na chwilę lepiej, przyjemniej. Nie zwracamy w ogóle uwagi na to, że ciało musi się sobie jakoś z nimi poradzić, a może to zrobić tylko w postaci tworzenia kolejnych zapasów tkanki tłuszczowej. Dopiero widok tych wszystkich kształtnych, umięśnionych sylwetek sprawia, że zaczynamy widzieć problem, tylko najpierw nie tam gdzie trzeba, czyli w naszej głowie. Bo od tego, co się w niej pojawia, od tych wszystkich naszych myśli, emocji powinniśmy zacząć naszą zmianę. Oczywiście możemy równocześnie wprowadzać pewne zmiany co do naszego jedzenia i aktywności fizycznej, ale to co siedzi nam w głowach, jest bardzo istotne, bo ma tak naprawdę niesamowity wpływ na nasze zachowania, a w sumie na nasze codzienne życie. To wymaga czasu, aby zmienić nasze myślenie, nawyki, nastawienie do naszej codzienności, ale to co osiągniemy, zostanie wtedy z nami na bardzo długo, a często do końca naszego życia. Pamiętajcie, że cudowne jest to, że każdy z nas jest wyjątkowy, nie ma drugiej takiej osoby jak my. Tak jak ktoś może znać się na czymś, na czym my się nie znamy, tak samo my potrafimy coś, czego inni nie potrafią. Tak samo jest z wyglądem, każdy z nas ma inną budowę ciała i będzie wyglądał inaczej, nawet jak osiągnie swój cel. Kiedy zmienimy myślenie na temat własnej osoby, po prostu będziemy akceptować siebie takimi, jakimi jesteśmy, wtedy nie będziemy mieli poczucia, że walczymy, że musimy ponosić jakieś wyrzeczenia, strasznie się poświęcać. Praca nad sylwetką czy jakakolwiek inna zmiana w naszym życiu ma być wtedy, kiedy czujemy, że tego chcemy. Tak jak dbamy o naszych najbliższych, tak samo będziemy chcieć dbać o siebie, o swoje ciało. Ono jest z nami 24 godziny na dobę, przyjmuje na siebie wszystko, czego codziennie mu dostarczamy. Jak będziemy o nie dbać, a nie z nim walczyć, to ono nam się odwdzięczy dobrym samopoczuciem, kondycją i fajnym wyglądem.

Źródło fotografii: Gerd Altmann z Pixabay